Chantel
zaklęła cicho słysząc dźwięk budzika. Przekręciła się na
drugi bok i przez chwilę ignorowała irytującą muzykę. W końcu
dała za wygraną, wygrzebała się z ciepłej pościeli i wyłączyła
alarm. Wyjęła z szafy szorty oraz czarną bokserkę i zaspana
powlokła się do łazienki. Wzięła prysznic, umyła zęby i
zabrała się za makijaż.
- Chan
do cholery,wyłaź z tej łazienki! Inni też mają potrzeby!-
zawołał Calum waląc pięścią do drzwi.
Udała,że
go nie słyszy i bez pośpiechu kontynuowała malowanie rzęs.
- Siedzisz
tu od godziny!- jej brat się nie poddawał.
- Daj
mi jeszcze chwilę - odkrzyknęła.
Dokończyła
makijaż i zajęła się upinaniem włosów. Wychodząc prawie
potknęła się o Calum'a. Siedział na płytkach i wykonywał dziwne
ruchy, które chyba uważał za jakiś seksowny taniec.
- Nareszcie.
Mało brakowało, a..
- Nie
chce znać szczegółów - przerwała mu Chantel i zeszła po schodach
do kuchni.
- Dzień
dobry - przywitała się z ojcem i usiadła na krześle przy stole.
- Witaj
Chan. Masz ochotę na tosty?
- Jasne.
Ojciec
podał jej kawę i nałożył tosty. Zawsze w soboty to on
przygotowywał śniadanie. Jedli w milczeniu. Po chwili dołączył
do nich Calum i od razu zaczął pochłaniać jedną kanapkę za
drugą. Zawsze zastanawiała się jakim cudem jej brat jedząc tyle
może mieć tak idealną sylwetkę.
- Muszę
zostać dzisiaj trochę dłużej w pracy - odezwał się ojciec.
- W
sobotę? - wymamrotał Calum z pełnymi ustami.
- Niestety.
Ostatnio mam tyle obowiązków,że nie mogę się wyrobić. Ale to
chyba nie problem? Zostawię wam pieniądze na jakąś kolacje.
- Mhm, w
porządku - zapewniła Chantel.
Podejrzewała,że
to nie praca zajmuje mu tyle czasu,ale nie chciała wnikać w jego
osobiste sprawy. Jeżeli będzie chciał, sam im powie o co chodzi.
Dopiła swoje cappucino i wstała od stołu. Narzuciła na ramiona
ulubioną kurtkę, którą kupiła jeszcze przed przeprowadzką.
- Wychodzę.
Nie wiem o której wrócę - rzuciła i nie czekając na odpowiedź
zamknęła za sobą drzwi.
Wyszła
na ulicę. Nie wiedziała dokąd idzie,ale lubiła spacerować po tym
mieście. Nowy York. Musiała przyznać,że to miasto bardzo jej się
spodobało. Chyba wolała je nawet bardziej od rodzinnego Sydney,z
którym wiązało się tyle wspomnień.
Nie
Obiecała sobie,że nie będzie do tego wracać.
- Chantel
poczekaj chwile! - dobiegło ją czyjeś wołanie. Odwróciła głowę
i zobaczyła, że biegnie do niej Kim. Dziewczyna o niezwykłej
urodzie, która w oczach wszystkich uchodziła za atrakcyjną. Miała
idealną ,mleczną cerę, której Chan zawsze jej zazdrościła.
Zmysłowe usta wspaniale komponowały się z dużymi orzechowymi oczami. Długie brązowe włosy z blond pasemkami falami opadały jej
na twarz. Chantel poznała ją pierwszego dnia po przeprowadzce na
zajęciach w szkole. Jako jedyna była tak serdecznie nastawiona do
nowej osoby.
- Hej
Kim - uściskała przyjaciółkę.
- Kochana!
Jak dobrze cie widzieć, co za szczęście,że na ciebie wpadłam -
paplała.- Jennifer totalnie mnie wystawiła. Nie masz może ochoty
na małe zakupy?
Chantel
widziała na czym polegają 'małe zakupy' z Kim. Minimum cztery
godziny latania po sklepach bez chwili wytchnienia. Ale w tym
momencie potrzebowała właśnie kogoś takiego jak ona.
- Jasne.
Tak
jak podejrzewała wróciła do domu po kilku godzinach. Jednak
wspólnie spędzony czas z przyjaciółką znacznie poprawił jej
humor. Była właśnie w trakcie przygotowania kolacji kiedy drzwi
wejściowe z hukiem się otworzy
- Do
dupy z tą pogodą- usłyszała głos Caluma. W korytarzu rozległy
się odgłosy zdejmowania butów i kurtek. Po chwili do kuchni
wszedł jej brat, nie był jednak sam. Obok niego szedł jakiś
chłopak, którego Chan nigdy wcześniej nie widziała.
- Strasznie
się rozpadało. Nienawidzę deszczu. Jeszcze podczas weekendu.
Cholera. To najgorsze co może być kiedy chcesz spokojnie... A no
tak wy się przecież nie znacie -uświadomił sobie nagle Calum
kończąc swój bezsensowny wywód. Luke to jest moja irytująca
siostrzyczka Chantel, Chan to mój kumpel Luke.
- Cześć -
chłopak wyciągnął do niej dłoń i uśmiechnął się. Musiała
przyznać,że był bardzo przystojny. Wysoki blondyn o dużych
niebieskich oczach,w których dostrzegła coś niezwykłego. Coś od
czego przez dłuższy czas nie umiała, a może nie chciała oderwać
wzroku. Był ubrany w czarne rurki i ciemny T-shirt,który
uwydatniał mięśnie. Jego jasne włosy postawione lekko do
góry, wyglądały idealnie - zmierzwione przez deszcz. Przez chwile
miała ochotę ich dotknąć.
Uświadomiła
sobie, że trochę za długo przygląda mu się bez słowa.
-Hej.
Miło cię
poznać - powiedziała szybko i uścisnęła jego dłoń.
*
* *
Ashton
Irwin wysiadł ze swojego czarnego BMW i założył okulary
przeciwsłoneczne. Zamknął samochód uśmiechając się szeroko.
Zawsze miał dobry humor po szybkiej jeździe. Kochał ryzyko i
niebezpieczeństwo.
Skierował się do dużego nowoczesnego apartamentowca. Otworzył drzwi
frontowym własnym kompletem kluczy. Lokaj powitał go szybkim
skinieniem głowy. Wjechał windą na siódme piętro i zapukał do
drzwi z numerem 54.
- Dziesięć
minut spóźnienia - mruknęła Caroline na powitanie, otwierając
drzwi.
Pocałował
ją w policzek i wszedł do środka. Skierował się do kuchni
połączonej z ogromnym salonem umeblowanym według pomysłu jego
dziewczyny. Odziedziczyła dobry gust po matce -znanym architekcie
wnętrz. Wyjął z lodówki napój i położył się na kanapie.
- No
chodź tu - zawołał ją. Przyszła z obojętną miną i usiadła
obok. Chodził z nią od roku i nadal podobała mu się tak samo jak
w dniu, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy. Miała jasną karnacje,
jasnoblond włosy i szaroniebieskie oczy. Zawsze zastanawiał się
jak to możliwe,że jego dziewczyna o każdej porze dnia wygląda tak
dobrze.
– Czy
ciągle musisz nosić tą idiotyczną bandame? - zapytała i zaczęła
ściągać mu ją z głowy.
– Zostaw
- przytrzymał jej dłonie. - Lubię ją.
– A
ja nie - mruknęła.
– Nie
uważasz, że wyglądam w niej seksownie? - zapytał i przyciągnął
ją do siebie.
– Ani
trochę - mimowolnie się uśmiechnęła. Ashton zaczął ją łaskotać
i po chwili oboje śmiali się jak małe dzieci.
- Uspokój
się idioto - jęknęła po chwili zmęczona. Chłopak uśmiechnął
się do niej promiennie.
-
Byłeś dzisiaj u Mike'a?-zapytała poważnie po chwili.
Uśmiech
natychmiast zniknął z jego twarzy. Nachmurzył się i trochę
odsunął od Caroline. Dobry nastrój ulotnił się w mgnieniu oka.
– Tak - odparł
krótko.
– Co
z nim? - dziewczyna położyła rękę na jego ramieniu.
– Tak
sobie
– Powiesz
coś więcej na ten temat?
– Nic
się nie zmieniło odkąd go widziałaś. No i cały czas pyta o nią.
Nie obchodzi go nic innego.
– To
było do przewidzenia Ash - powiedziała i zamyśliła się. Irwin
wiedział,że wspomina ten koszmarny wieczór podczas,którego
wydarzył się wypadek ich przyjaciela. Nadal miała o to do nich
żal.
- Ciągle nie mogę uwierzyć,że go przed tym nie powstrzymałeś.
- Ciągle nie mogę uwierzyć,że go przed tym nie powstrzymałeś.
- Więc
uważasz,że to moja wina? - zapytał ostro.
Nie
odpowiedziała.
hej kochani! Mamy juz 1 rozdział. Mam nadzieje, że sie spodobało i jeżeli możecie dajcie znać w komentarzu co myślicie, to bardzo motywuje do dalszego pisania.
Jeżeli macie jakiekolwiek pytania jestem do waszej dyspozycji na twitterze (localhemmo) tak jak i Karolina (richcalum). Przypominam, że jeżeli chcecie być informowani zostawcie swoje usery w komentarzu albo powiadomcie nas o tym na twitterze.
kolejny rozdział planowany jest na wtorek ;)
świetny roździał pewnie Chantel jest tą dziewczyną o którą pytał Mikey? hmm? nie mg się doczekać następnego <3 @misiohemmingsa
OdpowiedzUsuńWow.
OdpowiedzUsuńCiekawie się rozpoczyna.Jak doszło do tego wypadku ?Kim jest ta dziewczyna?
Pewnie wszystko niedługo się okaże ^^
Życzę natchnienia i w wolnej chwili zapraszam do siebie,liczę na komentarz z opinią :) the-window-fanfiction-pl.blogspot.com
@NIallfollowsme
Czekam na Rose!
OdpowiedzUsuńA poza tym jest ok ;)
podoba mi się, wydaje się interesujące
OdpowiedzUsuńno i bardzo podoba mi się że dziewczyna irwina jest moją imienniczką heheh
fajnie napisane xx
// @yeezusbutera
((oh i wybacz ten standardowy spam moim blogiem http://13rules-fanfiction.blogspot.com/ hahah miłego dnia))
aw, wszystko jest takie genialne. będę Ci trochę słodzić, ale masz szybko dodawać rozdziały <3 co chwila speawdzam wygląd bohaterów, bo nawet 5sos nie znam za dobrze, ale już mnie wciągasz.
OdpowiedzUsuńnie wiem czy informujesz na twitterze o nowycy rozdziałaj. jeślu tak to dopisz mnie do swojej listy informowanych xoxo / @justinsglance